I
Tik tak...tik tak. Oszaleć można! Ten zegar chyba zwolnił,i to specialnie. W dodatku za chwile pojawi się nowy uczeń, jakiś kolejny sławniak, ehh żal mi takich. Uważają się zawsze za lepszych ale w czym? Że mają kasę, sławę i dużo innych rzeczy? Wiocha naprawdę. O wszedł...nawet ładny. Blondyn, ciemne oczy ciuchy nie z lumpeksu. Niestety siedzę sama i musiał usiąść obok mnie. Postanowiłam że nie będę z nim gadać chyba że trzeba.
- Madline, zapoznaj nowego kolegę ze szkołom, dobrze?- oczywiście ja, dlaczego nie chłopak jakiś? No bo ja z nim siedzę.
-Dobra ale ja nie jestem Madline ale Madi. Rozumiesz?! - uniosłam się i pewnie czeka mnie dyrka.
- Nie unoś się ale nie rozumiem co tu jeszcze robisz, to dyrektora, już!- wyszłam z sali i poszłam do tego egzykutora. Nastał dzwonek i jest w końcu oczekiwana długo przerwa. Poszłam do stołówki ale gdy zobaczyłam Rossa bo nowy miał tak na imię i zobaczyłam jego smutną minę nie wytrzymałam i podeszłam.
- Smutas?-spytałam.
- Ta, nie widać- odpowiedział szorstko.
- Hah, właśnie widać. Chyba nie masz ochoty na rozmowę.
- Serio? A niby dlaczego miał bym? Jestem nowy w tej budzie, nikogo nie znam i jeszcze ty!- krzyknął.
- Spoko rozumiem ale mnie nie obwiniaj! Myślisz że mi też jest łatwo? Nie! Więc nie udawaj takiego biednego i ja serio ci nic nie zrobiłam!- zrobiłam małą awanturę na korytarzu i pobiegłam do tej stołówki na obiad. Lekcje jakoś zniosłam z tym "debilem" jak go zaczęłam nazywać. Wychodząc ze szkoły zobaczyłam grupkę rodzeństwa Rossa, byli do siebie podobni i ciekawe czy warci. Może byli mili a Ross spadł na głowę w wieku niemowlęcym. Odwróciłam głowę i poszłam w kierunku domu , jak szłam nagle zobaczyłam auto a w nim rodzina Lynchów, podjechali do mnie i się zatrzymali.
- Cześć. Chodzisz z naszym braciszkiem do klasy prawda?- spytała młoda blondynka , chyba jego siostra.
- Tak...niestety-dodałam.
- Wiesz...robi się ciemno, może cię podrzucimy?
- Nie dziękuje dam rade. Mam w torebce kij.-powiedziałam i wszyscy wybuchnęli śmiechem, ale jak pokazałam im kij przestali sie śmiać i uwierzyli.
- A gdzie mieszkasz ogólnie?- spytał Ross w skrócie DEBIL.
- Na Cover Street , a co?- spytałam tak samo szorstko jak on w szkole.
- No weź! My też! Przeprowadzamy się Riker?- spytał najstarszego i to był raczej jego brat, Riker.
- Nie, ogarnij dupe Ross- odpowiedział mu brat.
W końcu mnie przekonali i pojechałam z nimi. Podwieźli mnie pod dom gdzie zastał mnie zapach pierogów, mama uwielbiała Polską kuchnie i kiedyś byliśmy tam na wakacjach. Zjadłam ile w siebie zmieściłam i poszłam do siebie. Odrobiłam lekcje wzięłam prysznic i poszłam do kompa bo nie chciałam jeszcze iść spać. Gdy zalogowałam się na facebooka zobaczyłam zaproszenia od Rodzeństwa lynchów , od wszystkich prócz Rossa który mnie nienawidzi. Olałam to i poszłam zobaczyć co robi tata i mama. Oglądali film " Labirynt" było dużo krwawych scen więc się dołączyłam ale po jakiejś godzinie poczułam się senna poszłam spać. Na widok Rossa jakoś czułam miłe uczucie ale i odruch...wymiotny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz